FINAL VOYAGE (1999)
reż. Jim Wynorski
"2500 pasażerów, jeden tonący statek, żadnej ucieczki."
Jeżeli należycie do grona sceptyków, którzy utyskiwali na "Speed 2: Cruise Control" to w żadnym wypadku nie powinniście sięgać po "Ostatnią podróż".
Aaron pracuje jako prywatny bodyguard. Niestety facet ma niesamowity
dar ściągania na siebie kłopotów. Nie jest tu bynajmniej problemem to,
że ochrania on osoby, na których życie dybią różnej maści psychopaci. On
po prostu zawsze znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim
czasie. A to ktoś porwie samolot, którym leci, a to statek, którym
płynie. Na szczęście dla niego statek wycieczkowy, aspirujący do bycia
drugim Titanikiem, uprowadza jedynie ośmiu terrorystów (jak łatwo sobie
porachować, na jednego terrorystę przypada 312 zakładników). Są
bezwzględni, to prawda, ale jest ich tylko ośmiu...
Wbrew temu co powyżej napisałem - a może właśnie dzięki temu - "Ostatnia podróż" sprawdza się całkiem dobrze jako seans do piwka i czipsów obejrzany wspólnie z przyjaciółmi. Oczywiście żywe reagowanie i komentowanie tego co dzieje się na ekranie będzie wielce wskazane ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz