HISZPAŃSKA RÓŻA (1993)
SPANISH ROSE / POINT OF IMPACT
reż. Bob Misiorowski
Czy pamiętacie te niezręczne chwile kiedy wypożyczaliście dla taty film sensacyjny, który okazywał się być naszpikowany odważnymi scenami erotycznymi? Z pewnością wielu ojców potraktowało je jako odbębnioną lekcję uświadamiania swych pociech o co chodzi z tymi kwiatuszkami i pszczółkami...
Po nieudanej akcji, w której zginęło pięciu funkcjonariuszy, Jack Davis odchodzi z policji celnej. Na nową ofertę pracy nie musi czekać zbyt długo. Zatrudnia go kubański biznesmen, Roberto Largo. Nowym zajęciem Jacka będzie ochranianie żony Largo, którą niedawno próbowano porwać. Romans wisi na włosku. Jack to przystojny osiłek o czułym sercu i wrażliwej duszy (czyli dokładne przeciwieństwo Largo), a żonę Largo gra dobiegająca wówczas 50. Barbara Carrera (skojarzenia z wiadomym modelem Porsche są tu jak najbardziej na miejscu - małe, czarne, piękne, szybkie).
Oczywiście w tle rozgrywa się intryga kryminalna, bo "Hiszpańska Róża" powstała na fali popularności thrillerów o silnym zabarwieniu erotycznym, którą zapoczątkował "Nagi instynkt". Film Boba Misiorowskiego (m.in. "First Light", "Shark Attack") ogląda się całkiem dobrze. Miłosny trójkąt został obsadzony przyjemnymi dla oka i lubianymi (przynajmniej przeze mnie) aktorami. Technicznie również jest niczego sobie. Kilka ujęć, do których potrzebni byli kaskaderzy, prawdziwe wybuchy, prawdziwe pościgi. Narzekać nie można, no może jedynie na słaby scenariusz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz