środa, 8 marca 2017

Maria Skłodowska-Curie (2016)

MARIA SKŁODOWSKA-CURIE (2016)

"MARIE CURIE"

reż. Marie Noelle


   W zasadzie nie jest to powód, który miałby ten niemiecko-francusko-polski film dyskwalifikować, ale nie byłbym sobą, gdybym o tym nie wspomniał. Polska kampania reklamowa obrazu niemieckiej reżyserki, Marie Noelle, wprowadza widza w błąd. To, że sam tytuł podkreśla polskie pochodzenie dwukrotnej laureatki Nagrody Nobla, nie budzi moich zastrzeżeń (aczkolwiek pozostanie tylko przy nazwisku męża koresponduje z fabułą, w końcu MS-C robi wszystko z myślą o zmarłym w wypadku Pierze Curie) Co ciekawe w filmie nasza rodaczka wcale nie jawi się jako wielka patriotka. Powrót do Polski jej nie interesuje, we Francji jest wygodniej i łatwiej (absolutnie się pani nie dziwię).

   Najtańszym chwytem są jednak nazwiska polskiej obsady. O ile jeszcze obecność na plakacie (który w porównaniu z niemieckim razi ordynarnością) nazwiska Izy Kuny jestem w stanie zrozumieć (rola drugoplanowa), o tyle Daniel Olbrychski, Piotr Głowacki i Jan Frycz to role co najwyżej trzecioplanowe. Podobnie prezentuje się zwiastun, więc jeśli ktoś nastawi się na podziwianie kunsztu aktorskiego tych panów to srodze się zawiedzie, bo jedynie przemykają oni przez ekran w kilku króciutkich scenach.

  Zawiodą się także ci, którzy nastawią się na fizyczno-chemiczne smaczki. O chemii głownie się tu mówi (i to na salonach), rzadziej ją pokazuje. "Maria Skłodowska-Curie" to film o miłości i feministycznym triumfie, podobny w swej wymowie do niedawnej "Sztuki kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" Marii Sadowskiej. Tyle, że obraz Sadowskiej zrealizowany był dużo sprawniej niż ten wyreżyserowany przez Noelle.

   Uważam że w przypadku "Marie Curie" mamy do czynienia z filmem telewizyjnym, który w ogóle nie powinien trafić do kin. Nie oznacza to oczywiście, że film jest bardzo zły. Karolina Gruszka, podobnie jak reszta obsady, dała radę, kostiumy i charakteryzacja też są niczego sobie. Niestety, gdybym miał zerową wiedzę o tytułowej bohaterce, to bynajmniej nie pogłębiłaby się ona po seansie, który zdecydowanie pozostawia uczucie niedosytu. 5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz