Drugi przegląd filmów zapisanych na taśmach 8mm odbył się zaledwie kilka godzin temu. Nic dziwnego, że jeszcze trzymają mnie emocje. Atrakcji było co niemiara, a każda z nich z innej parafii.
Pokaz rozpoczął się od filmu (a w zasadzie kilku jego krótkich acz wielce spektakularnych fragmentów) "The Beast With 5 Fingers" z 1946 roku z Peterem Lorre w roli głównej. Obraz traktuje o odciętej dłoni pewnego pianisty, która dopuszcza się niecnych zbrodni.
Drugim filmem była komedia "The Misfit" z 1924 roku opowiadająca o mężu pantoflarzu, który ucieka od żony i zaciąga się do wojska. W roli głównej wystąpił komik pochodzenia australijskiego Clyde Cook. Charakterystyczny czarny wąsik to nie jedyny element łączący go z Charlie Chaplinem. Ekranowe wygibasy również na poziomie wielkiego mistrza.
W kategorii podróże tym razem przenieśliśmy się do odległej Afryki, by podglądać codzienność jednego z tubylczych plemion. Panowie polują, panie przynoszą do wioski banany, a później jest impreza w stylu "You can dance".
Kolejnym seansem był propagandowy film niemiecki obrazujący pojmanych jeńców na wybrzeżu w Normandii oraz audyt generała Rommela pod Tobrukiem, gdzie radośni żołnierze III Rzeszy strzelają z moździerzy i smażą jajecznicę na rozgrzanych armatach.
Po krótkiej przerwie, podczas której zaopatrzyliśmy się w zimniutkie piwa Corona, rozpoczęła się pierwsza walka wieczoru. Rita Martinez kontra Maria Gernardi!!! Warto byłoby wymienić tutaj jeszcze sędziego, który - gdy zaistniała takowa konieczność - potrafił waleczne panie wytargać za włosy i przydusić ;)
Drugą walką wieczoru było starcie morskiego potwora z załogą Nautilusa. Spektakularna sekwencja z "20 000 mil podmorskiej żeglugi" według Juliusza Verne'a z ekranizacji Richarda Fleischera z 1954 roku z Kirkiem Douglasem, Jamesem Masonem i Peterem Lorre w rolach głównych. Tym razem film w kolorze!!!
Na zakończenie zostawiliśmy bajeczkę z 1965 roku. "Kryształowa góra" w reżyserii Piotra Pawła Lutczyna, to opowieść o czarodzieju ze szpiczastą czapką, będącym wypadkową Gandalfa i Dumbledore'a, pięknej niewieście w typie księżniczki Leii i dzielnym młodzieńcu, któremu bryki pozazdrościłby sam James Bond, albo przynajmniej Pan Samochodzik.
Przegląd należy uznać za ze wszech miar udany.
Różnorodny repertuar ani na chwilę nie pozwolił opaść emocjom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz