wtorek, 15 lipca 2014

Olimp w ogniu (2013)

Olimp w ogniu

"Olympus Has Fallen" (2013)

reż. Antoine Fuqua

   Lubię brutalne filmy akcji, w których trup ściele się gęsto, a krew jest wszechobecna. Lubię gdy nasi bohaterowie pocą się, brudzą i przeklinają, bo wkurwia ich sytuacja, w której się znaleźli. Lubię gdy skręcają karki, łamią lub obcinają kończyny swoim przeciwnikom, bo za czynienie zła kara powinna być sroga. To, że fabuła takich filmów jest zazwyczaj szczątkowa, a scenariusze bazują na kliszach wypracowanych dekady temu, zupełnie mi nie przeszkadza.


   Brak krwi i wulgaryzmów to kastracja tego gatunku i ja się z nią nie godzę. Dlatego z założenia podchodzę do wysterylizowanych produkcji negatywnie. Obrazy, którym nie wycięto genitaliów są więc niejako z marszu na mojej uprzywilejowanej liście. "Olimp w ogniu", jako jeden z niewielu mainstreamowych filmów ostatnich lat, jest na takiej właśnie liście, szczerze polecanych przeze mnie akcyjniaków.

   Antoine Fuqua, reżyser osławionego "Dnia próby", po raz kolejny udowodnił, że nie wchodzi w układy z cenzurą. Kręci filmy w kategorii wiekowej R i choć radzą sobie one w kinach z różnym skutkiem, to jednak zawsze przynoszą wpływy. I pewnie dzięki temu może sobie facet pozwolić na dyktowanie warunków. "Olimp w ogniu" kosztował 70 milionów $. Zarobił ponad 160. Zachęciło to producentów do dopisania ciągu dalszego przygód Gerarda Butlera i ferajny (Morgan Freeman, Aaron Eckhart, Angela Bassett i Radha Mitchell powrócą w części drugiej). Zdjęcia do "London Has Fallen" ruszyły w maju tego roku. Premiera przewidziana jest na 2 października 2015. Oby nie wyszedł z tego syf pokroju "Uprowadzonej 2".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz