ROBERT ZIĘBIŃSKI "STEPHEN KING. SPRZEDAWCA STRACHU"
(2014) REPLIKA
Robert Ziębiński Stephena Kinga ceni, a nawet - jak deklaruje we wstępie - uwielbia. Niestety nie może tego samego powiedzieć o ekranizacjach jego literatury.
W sumie nie można mu mieć tego za złe, gdyż wybitnych filmowych przekładów jest zaledwie kilka, a przyzwoitych mniej niż połowa. Nie zmienia to jednak faktu, iż decydując się na napisanie książki o ekranizacjach prozy Kinga, należałoby podejść do tematu skrupulatnie. Dobre to filmy czy też nie, w tego typu leksykonie powinny być potraktowane rzetelnie. Niestety niektóre opisy są niewiele dłuższe niż te w byle jakim programie telewizyjnym. Ja rozumiem, że o "Lśnieniu" Kubricka da się więcej napisać niż o "Ciężarówkach", ale przecież nie mamy tutaj do czynienia z postami na facebooku tylko z książką, i to na dodatek pierwszą polską próbą zmierzenia się z tematem.
Książka Roberta Ziębińskiego bynajmniej tego tematu nie wyczerpuje. Można ją - co najwyżej - określić mianem wprawki przed rzetelnie napisanym tomiszczem, jakim "Stephen King. Sprzedawca strachu" być powinien. Powstał niestety jedynie krótki bryk dla niedzielnych fanów Kinga, jak sam autor określa osoby, które zainteresowały się twórczością amerykańskiego pisarza po obejrzeniu "Skazanych na Shawshank" i "Zielonej mili".
Najbardziej w tym wszystkim zastanawia fakt, że kończący leksykon "Suplement", traktujący o inspiracjach zarówno filmowych jak i literackich pana Kinga, dowodzi, że Robert Ziębicki jak chce, to potrafi ładnie i ciekawie pisać. Najwyraźniej o ekranizacjach uwielbianego przez niego pisarza pisać mu się nie chciało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz