Miałem to szczęście przyjść na świat jeszcze w latach 70. XX wieku, więc telewizję ostatniego okresu PRLu, choćby widzianą oczami dziecka, pamiętam. Jak wiadomo pamięć bywa psotna, wypacza pewne fakty, eliminuje złe wspomnienia, a potęguje te dobre. Zapewne nie inaczej rzecz ma się w moim przypadku, nie zmienia to jednak faktu, że...
Jednym z najmilszych wspomnień z tamtego okresu i - co uzmysłowiła mi książka pani Aleksandry Szarłat - na stałe zakorzenionym w mojej pamięci są oblicza i głosy trzech uroczych, aczkolwiek nie młodych już wtedy, pań spikerek. Mam tutaj na myśli panie: Edytę Wojtczak, Krystynę Loskę i Bogumiłę Wander. Eleganckie, serdeczne, zawsze czarująco uśmiechnięte. Towarzyszyły mi każdego dnia, bo nie wyobrażałem sobie dnia bez, choćby krótkiego, gapienia się w telewizor (czarno-biały Neptun). Nie było sposobu, by na którąś z pań się nie natknąć, szczególnie, że do wyboru były jedynie dwa telewizyjne kanały.
Teraz, gdy w odbiornikach TV brakuje miejsca w pamięci, by zapisać wszystkie dostępne stacje, a pań prezenterek (bo spikerek już nie ma) jest bez liku, zawód ten stracił niegdysiejszą magię, o której opowiada autorka książki oraz jej rozmówczynie - największe z największych gwiazdy ówczesnej telewizji.
Irena Dziedzic
Edyta Wojtczak
Krystyna Loska
Bożena Walter
Bogumiła Wander
Katarzyna Dowbor
Autorka oraz jej rozmówczynie
(Bogumiła Wander, Bożena Walter, Aleksandra Szarłat,
Krystyna Loska, Katarzyna Dowbor).
Wprawdzie książka skierowana jest raczej do osób, które tamte czasy pamiętają, to polecam ją również nieco młodszym czytelnikom, bo stanowi kopalnię wiedzy o tym jak wyglądała kiedyś telewizja.
A na koniec moja ulubiona pani spikerka podczas składania noworocznych życzeń ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz