PREDATOR - GROM Z NIEBIOS
Predator to postać z filmowym rodowodem. Obraz Johna McTiernana z 1987 roku oczywiście stał się kultowym i doczekał kontynuacji oraz franczyzy na wielu gruntach, nic by jednak z tego nie wyszło gdyby nie zajebisty fizys i outfit tytułowego kosmity. A przecież tak niewiele brakowało od całkowitej klapy...
O tym jak to było z pierwszym potworem możecie poczytać sobie tutaj. W tym poście skupimy się na komiksie autorstwa Johna Arcudi (błędnie zapisanego wewnątrz okładki jako John Astrudi; scenariusz) oraz Javiera Saltaresa (rysunki).
Grupa amerykańskich marines pilnuje porządku w jednym z afrykańskich miast opanowanych przez rebeliantów. Jednak to nie z uzbrojonymi ludźmi przyjdzie im walczyć o życie, tylko z hordą kosmicznych myśliwych, która upatrzyła sobie w nich zwierzynę. Rozpoczyna się polowanie.
Akcja, akcja i jeszcze raz akcja - oto czego mogą się spodziewać po "Gromie z niebios" (org. "Prey To The Heavens") zainteresowani tytułem. Szczęśliwie historię ilustrują przyzwoite, dynamiczne rysunki, a całość ładnie podrasowana jest komputerową grafiką. Dosadny język, którym posługują się zaszczuci żołnierze został wprawdzie ocenzurowany tradycyjnymi znakami typu #@&%, ale już krew tryska jak ta lala, a oderwane członki latają od obrazka do obrazka.
Wewnętrzna strona okładki zawiera jedynie krótkie wprowadzenie do świata Predatora, ale za to w samym środku komiksu znajdziemy solidny artykuł Przemysława Pieniążka "Tropem galaktycznych drapieżców". Po tej lekturze już nikt nie powinien czuć się niedoinformowanym.
Komiks ukazał się w Polsce w 2010 roku (tuż po wydaniu amerykańskim) w ramach serii "Komiksowe Hity" za przyzwoite 9,99zł. Wielka szkoda, że Egmont zakończył serię zaledwie po pięciu tytułach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz