DECYDUJĄCE TRZY DNI (1992)
"Three Days To A Kill"
reż. Fred Williamson
Jeśli lata 70. uznamy za złoty okres w karierze Freda Williamsona, to 80. będą okresem srebrnym, a 90... No cóż, brązowy okres to nie brzmi zbyt dumnie...

Przedstawiciel Światowej Rady Bezpieczeństwa, Thomas Barnes, zostaje porwany z bazy wojskowej w Nevadzie. Za porwanie odpowiadają ludzie barona narkotykowego z Kolumbii, Pereza (w tej roki etatowy skurwiel, Henry Silva). Kapitan Damian Wright (Chuck Connors, w swej ostatniej roli przed śmiercią) prosi o pomoc swego dawnego podwładnego, będącego na zasłużonej emeryturze Cala (Fred Williamson). Cal ma dokładnie 4 dni, by odbić ambasadora. Przed wyruszeniem do akcji dobiera sobie współtowarzysza - odsiadującego 25 letni wyrok za napad na bank, Ricka (Bo Svenson).
Chyba najprościej będzie podsumować film Williamsona jako akcyjniak dla emerytów. Co prawda odtwarzający główną rolę reżyser wciąż ma silny cios, a nawet kopa z półobrotu potrafi zasadzić, to nie da się ukryć faktu, że jest dobrze po 50tce., podobnie jak partnerujący mu Bo Svenson (m.in. "Bohaterowie z piekła", "Wirus", "Thunder Warrior 1 i 2"). Po drugiej stronie mamy 64-letniego Henry'ego Silvę (m.in. "Ucieczka z Bronxu", "Wirus", "Nico") oraz 51-letniego Sonny'ego Landhama (m.in. "48 godzin", "Predator", "Osadzony"). Nie wspominając już o 71-letnim Chucku Connorsie (m.in. "Zielona pożywka", "Wirus"), który zmarł dwa tygodnie przed premierą filmu.
Mamy tu walki wręcz, strzelaniny, pościgi, a nawet gołe piersi, ale nie oszukujmy się - serce od tego wszystkiego bić nam szybciej nie zacznie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz