piątek, 4 maja 2012
Klikać czy nie klikać - oto jest pytanie
Kliknąć "Lubię to!" czy może nie kliknąć? Cholera, podobało mi się, ale żeby znowu aż tak bardzo? A po co komu wiedzieć co mi się podoba? Jeszcze później ktoś będzie wiedział co lubię. O nie! Niedoczekanie!
Ostatnio rozmawiałem z kilkoma osobami, które powiedziały mi, że regularnie czytają moje recenzje filmowe i inne wpisy na facebooku. Czytają i na dodatek podoba im się to co piszę. Znaczy "lubią to!". Ale jakoś nie mogłem sobie przypomnieć, żeby któraś z tych osób przyznała się do tego, deklarując swą sympatię właśnie poprzez najechanie kursorem myszki na ten niebieski magiczny przycisk z jakże poważnym oświadczeniem i kliknięcie nań. Na www.kochamdziwnekino.com oraz na www.kinoamatorskie.pl , na których to stronach można poczytać moje wypociny, jest coś takiego jak licznik wejść. Domyślać się jedynie mogę i żywić pobożną nadzieję, że odwiedzający te strony "lubią to!" co czytają, ale wiem chociaż, że ktoś tam zagląda. Z wpisami na facebooku jest troszkę inaczej. Wiem, że ktoś przeczytał dopiero w momencie, kiedy kliknie to co jest do kliknięcia, no chyba że - oczywiście - przeczyta i nie polubi, więc sprawa jasna.
Inny znajomy przyznał się do tego, że przez dłuższy czas jego facebookowej egzystencji wzbraniał się przed klikaniem "lubię to!". Jak to określił, nie miał takiego nawyku, ale powolutku się przełamuje.
Nastały moi kochani nowe czasy, do których co oporniejsi muszą się dostosować często na przekór wewnętrznemu głosowi. Nie popadajmy w paranoję. Nie jesteśmy - a przynajmniej większość z nas nie jest - tajnymi agentami, szpiegami, czy cholera wie kim jeszcze. To, że przyznamy się do tego, że coś się nam podoba, nie sprawi, że zostaniemy zdekonspirowani, a być może sprawi dużą przyjemność tym, którzy postanowili się swoją radosną twórczością ze światem podzielić. Być może sprawi to, że ludzie bardziej uwierzą w siebie, zaczną tworzyć więcej i częściej, przez co odbiorcy tej twórczości będą mieli więcej okazji do obcowania z tym co lubią. No chyba że - oczywiście - nie lubią...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz