poniedziałek, 7 maja 2012

MARZENIA. TE DUŻE.


    Każdy ma jakieś marzenia. Jak śpiewały niegdyś Radiowe Nutki marzenia dzielą się na "te duże i te maleńkie". Te maleńkie ("Po pierwsze mieć dużo chomików, lornetkę i domek malutki") zwykle udaje nam się zrealizować. Te duże ("i żeby się u mnie na strychu zalęgły choć raz krasnoludki") no cóż... Nie chcę tu odzierać nikogo ze złudzeń, ale te marzenia, które wyznaczają granice naszej wyobraźni raczej nigdy się nie spełnią. Jednak jak powiedział Cezary Leżeński "Tylko niezrealizowane marzenia są piękne". I ja mam takie właśnie piękne marzenie.

    Chciałbym nakręcić western, taki z prawdziwego zdarzenia. Akcja działaby się gdzieś w Meksyku, a grupa starych przyjaciół planowałaby skok na bank. Inaugurator pomysłu najpierw musiałby zebrać ekipę, której to członkowie porozrzucani byliby po różnych ciekawych miejscach. Jeden, wiecznie pijany, zabawiałby się w burdelu, drugi walczyłby na ringu, trzeciego trzeba byłoby odbić z więzienia. Byłaby też trzymająca w napięciu scena przejęcia dyliżansu, w której jeden z bohaterów musiałby okiełznać cztery galopujące konie. Podczas tej sceny napisaną specjalnie do filmu piosenkę wykonywałby zespół Motorhead. Jeśli chodzi o obsadę również byłoby grubo: Johnny Depp, Javier Bardem, Mickey Rourke, Danny Trejo.


    Oni byliby tytułowymi "MEXICAN SCUMBAGS" czyli "Meksykańskimi szumowinami". W roli burdelmamy widziałbym Katarzynę Figurę, znalazłaby się też rola dla Joanny Pacuły. Rozważam także akcent humorystyczny z Jackiem Blackiem i Willem Ferrellem. Finałowego napadu na bank nasi bohaterowie dokonywaliby w maskach przypominających późniejsze pierwsze maski luchadorów.

    Być może kiedyś zdobędę się na odwagę i napiszę do tego filmu scenariusz, ale troszkę się tego obawiam, bo to byłby krok w kierunku realizacji marzenia, a jak wspomniałem wcześniej "Tylko niezrealizowane marzenia są piękne"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz