ALF
NR 2/1991
Z 50 zeszytów amerykańskich Polacy zrobili 21 polskich. W polskim numerze "2" mamy więc historyjki z amerykańskiej "2", "3", "4" i "8". Czy był to najlepszy wybór? Śmiem wątpić.
Konwencja jest taka sama jak w poprzednim zeszycie. Kilka zabawnych, nie związanych ze sobą historyjek. Wydawca skrupulatnie rozpisał, która pochodzi z jakiego amerykańskiego odpowiednika. Skąd taka, a nie inna selekcja - nie mam pojęcia.
Zeszyt rozpoczyna "No, tylko bez oszustwa!" (org. "All's Fair" #2)
Brian ma przygotować do szkoły projekt na wystawę naukową. Alf pożycza mu swój pas antygrawitacyjny. Przebiegły nauczyciel zamierza przywłaszczyć sobie wynalazek przywieziony Z Melmaku.
"Jedna drobna pomyłka" (org. "One Tiny Mistake" #3)
W rocznicę pojawienia się Alfa na Ziemi, Lynn wraz z mamą przygotowują dla Alfa tort. Kosmita dodaje jeszcze jeden, najważniejszy składnik. Zaowocuje to zabawnym nieporozumieniem.
"Potwór" (org. "Monster Mash" #4)
Alf opowiada historię z Melmaku o tym jak poznał doktora Timothy Bleary'ego, lidera ruchu wyppisowego, który nieopatrznie stworzył też potwora Modzillę.
"Pilnuj swojego interesu!" (org. "Mind Your Own Business" #8)
Brian postanawia dorobić sobie trochę grosza na sprzedaży lemoniady. Alf w swojej kolejnej opowieści z Melmaku ostrzega chłopca przed zgubnymi skutkami prowadzenia własnego interesu.
Jak na mój gust pierwsze dwie historie prezentują się dużo zabawniej niż dwie kolejne. Dystans kosmity do otaczającej go ziemskiej rzeczywistości w połączeniu z jego poczuciem humoru to coś co udziela się czytelnikowi. Historie z rodzimej planety są za bardzo wydumane i uśmiech na twarzy wywołują jedynie rysunkami i skojarzeniami z autentycznymi postaciami. Myślę, że jedna historyjka z Melmaku na trzy ziemskie stanowiłyby idealną proporcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz