TERMINATOR
DZIEŃ SĄDU OSTATECZNEGO
"Komiksowa adaptacja filmowego hitu!" - zgadza się. Niestety wykonana mocno niedbale. Tyczy się to zarówno rysunków Klausa Jansona, adaptacji fabularnej dokonanej przez Gregory'ego Wrighta jak i tłumaczenia na polski Katarzyny Grutzmacher.
Już na samym początku dostajemy takiego "wybóchowego" kwiatka:
Później być może z ortografią jest już lepiej, ale z samym tłumaczeniem dużo gorzej. Czego przykładem może być poniższy rysunek:
Z tego co pamiętam T-800 mówi do Johna Connora "Get down!", czyli "Padnij!, a nie "Wpadłeś.". Zdarzają się również opuszczone wyrazy.
"Taki jeden fajny facet, z którym mama" - ale co ta mama z tym fajnym facetem? Domyślam się, że się bzykali... No i ten "klucz maszynowy". Precyzyjne jak cholera.
Rysunki są bardzo toporne. Oszczędne w detale. Postaci ani trochę nie przypominają aktorskich odpowiedników. Zgaduję, że komiks tworzony był pośpiesznie, żeby zarobić ile się da na śmigającym w kinie pierwowzorze filmowym. Świetna fabuła Jamesa Camerona bogata zarówno w akcję jaki i w treść, to temat na wypasione tomiszcze, a nie 32 i pół kartkowy zeszyt (ostatnia strona opowieści wydrukowana jest na okładce). I tyle.
Adaptacja na tyle odbiegająca od standardów przyzwoitości, że stała się bohaterką serii postów na efemerycznym, ale bardzo ciekawym blogu Najgorszy Komiks Świata.
OdpowiedzUsuńA to ciekawe :) Muszę tam zajrzeć. Dzięki za cynk ;)
Usuń