GREEN STREET HOOLIGANS (2005)
reż. Lexi Alexander
Niesłusznie oskarżony o handel narkotykami Matt zostaje wydalony z Harvardu, gdzie studiował dziennikarstwo. Nie mogąc skontaktować się z ojcem, chłopak decyduje się wyjechać do Anglii do swej starszej siostry. Tutaj poznaje Pete'a, który wprowadza go w świat piłki nożnej i jej zagorzałych kibiców.
No właśnie, jak to jest, że sport uznawany za oceanem za dyscyplinę dla mięczaków, wykształcił sobie najbardziej brutalną i niebezpieczną grupę kibiców? To socjologiczne zjawisko z pewnością nie jednemu spędziło sen z powiek, tu jednak nie miejsce ani czas na takie rozważania. Chłopaki kochają swoją drużynę, a jeszcze bardziej swoją ekipę, gdyż mecze są oczywiście jedynie pretekstem do kolejnych bijatyk.
Znów piłka nożna jest w tle. Raz widzimy fragment meczu, a raz - w rozluźniającym klimat "teledysku" - grupę dzieciaków strzelających gole Elijahowi "Frodo" Woodowi. Całość trzyma poziom, ale gęby naszych filmowych kiboli wyglądają jakoś tak zbyt delikatnie. A gdzie wybite zęby, połamane nosy, rozrośnięte karki, łyse głowy??? Przynależność do subkultury zobowiązuje. Punki mają irokezy, emo umalowane na czarno oczy, blachary latexy, itp. itd. A nasi kibice jedynie adrenalinę...
Na zakończenie ciekawostka: film wyreżyserowała urodzona w Niemczech niegdysiejsza mistrzyni świata w karate i kickboxingu, Lexi Alexander. Być może dlatego ważniejsza jest w "Hooligansach" napierdalanka niż piłka nożna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz